Do serwisu trafił wzmacniacz marki Pioneer , model Sa-8800. Na czas naprawy nadałem mu nazwę Ss-8800 wersja KS . Dlaczego KS ? Na to pytanie odpowiem później. Głównym problemem było bardzo głośne buczenie wydobywające się z głośników. Oprócz tego z jednego kanału dało się słyszeć niepokojące szumy oraz trzaski, dokładnie zobrazowane na wyświetlaczu. Udało się to zdiagnozować w momencie wyjęcia zworek , łączących przedwzmacniacz z końcówką mocy.
Zacznijmy zatem od pseudonimu, KS w tym przypadku oznacza Kontakt Spray, którym ten wzmacniacz został wręcz zalany do granic możliwości.






Z kolei przyczyną głośnego buczenia z głośników, nawet bez podpiętego źródła okazały się uszkodzone tranzystory w układzie stabilizacji zasilacza


Za zagadką szumów oraz trzasków w prawym kanale, które dokładnie widać na filmie odpowiedzialny okazał się być podwójny tranzystor 2SC2291. Jego uszkodzenie uniemożliwiało ustawienie poprawnej , czyli biskiej zeru wartości DC OFFSET

Po usunięciu wyżej wymienionych usterek i włączeniu wzmacniacza okazało się że dosyć mocno się grzeje. Szczególnie po lewej stronie radiatora. Rzut oka na tranzystory mocy wyjaśnił sytuację, stara pasta termoprzewodząca chyba przestała termoprzewodzić 🙂 . Nawiasem mówiąc kilka z nich nie było dokręconych.




Po uporaniu się z końcówkami mocy, ustawieniu prawidłowego biasu, ponownej korekcie DC ofsset wzmacniacz prawie zaczął grać. Prawie bo zaczął w bardzo specyficzny sposób przerywać. Cóż, sprawca mógł być tylko jeden czyli przekaźnik a w zasadzie jego wypalone styki. Oczywiście został wymieniony na nowy.

To chyba była już ostatnia usterka tego wzmacniacza. Oczywiście oprócz tego było mycie z kontakt sprayu, suszenie, poprawianie zimnych lutów, wymiana kilkunastu kondensatorów elektrolitycznych w zasilaczu i końcówkach mocy. Mam nadzieję ze posłuży właścicielowi jeszcze długie lata. A prezentuje się tak :

